Archiwum 19 września 2016


wrz 19 2016 Rozdział 11
Komentarze: 0

Przez następny tydzień wykonywał zadania dla gildii, skupiając się tylko na zadaniach dotyczących polowania na potwory. W ten sposób udało mu się awansować na poziom 9.

 

Mniej więcej w tym samym czasie podjął decyzje o opuszczeniu miasta.

 

Było to spowodowane tym, że pragnął jak najszybciej urosnąć w siłę. Zaś najszybszym na to sposobem było odwiedzenie Lochu.

 

Czytając dużo mang i oglądając Anime w swoim świecie, wiedział mniej więcej czym są lochy, ale jego wyobrażenia zostały mocno skorygowane.

 

Lochy pojawiały się na świecie od zarania dziejów. Wielu doświadczonych najemników i poszukiwaczy przygód zakładało drużyny i wybierało się na jego podbój, jednak niewielu z nich wracało. Były to miejsca wypełnione potworami, które przerastały ludzkie pojęcia. Mimo to odmęty loch nadal kusiły wielu śmiałków. Działo się tak z dwóch powodów.

 

Po pierwsze, wszystkim było wiadomo że ten komu ud się zdobyć loch, zyska potęgę równą bogom. Legendy głosiły że Lunian Wielki jako jedyny w historii tego dokonał. Zyskał tak wielką siłę, że był w stanie walczyć z 10 tysięczną armiom przez 3 dni i 3 noce zanim poległ.

 

Drugim powodem wypraw, były bogactwa ukryte w lochu. Wielu sławnych i bogatych poszukiwaczy i najemników poniosło tam śmierć, dlatego nie brakowało ludzi chcących położyć ręce na ich ekwipunku.

 

Obecnie było znanych tylko kilka lochów, jednak najbliższym był wielki loch Akuma, zwany Komnatom tysiąca demonów. Nikomu nie udało się zdobyć więcej niż 10 pięter, wiedziano jednak że nie jest to nawet połowa. Jedyny zdobyty loch miał grubo ponad 100 pięter!

 

Przygotowania do podróży poszły szybko.

 

Dostał w pożegnalnym prezencie podróżną torbę od Santosa, wypełnioną prowiantem i żeczami na podróż.

 

- Czyli znowu zostanę tu sam - Westchnął Santos.

 

- Nie przesadzaj, niedługo zaczną tu przybywać tłumy! Poza tym, wrócę za jakiś czas.

 

- Gdybyś wiedział ilu którzy wybierają się do loch mieli podobny optymizm, a wróciło w trumnie. O ile w ogóle wróciło. - Wzdrygnął się lekko na myśl co mogło spotkać niektórych śmiałków. - Ale chyba nie przekonam cię do zostanie?


- Raczej nie.- Skomentował Artur.

 

- No, to zostaje mi tylko trzymać kciuki i życzyć połamania nóg.


- Oby nie.

 

Obaj zaczęli się śmiać.

 

Chwile później Artur opuścił budynek Gildii.

 

Zaczął się już przyzwyczajać do pustych ulic, więc nie przeszkadzało mu to już zbytnio. Szybkim krokiem pokonał bramy miasta nie natykając się tym razem na żadnych strażników, po czym ruszył w kierunku miasta Bardos, położonego blisko lochu 1000 Demonów.

Mefistofeles : :