Archiwum wrzesień 2016


wrz 19 2016 Rozdział 11
Komentarze: 0

Przez następny tydzień wykonywał zadania dla gildii, skupiając się tylko na zadaniach dotyczących polowania na potwory. W ten sposób udało mu się awansować na poziom 9.

 

Mniej więcej w tym samym czasie podjął decyzje o opuszczeniu miasta.

 

Było to spowodowane tym, że pragnął jak najszybciej urosnąć w siłę. Zaś najszybszym na to sposobem było odwiedzenie Lochu.

 

Czytając dużo mang i oglądając Anime w swoim świecie, wiedział mniej więcej czym są lochy, ale jego wyobrażenia zostały mocno skorygowane.

 

Lochy pojawiały się na świecie od zarania dziejów. Wielu doświadczonych najemników i poszukiwaczy przygód zakładało drużyny i wybierało się na jego podbój, jednak niewielu z nich wracało. Były to miejsca wypełnione potworami, które przerastały ludzkie pojęcia. Mimo to odmęty loch nadal kusiły wielu śmiałków. Działo się tak z dwóch powodów.

 

Po pierwsze, wszystkim było wiadomo że ten komu ud się zdobyć loch, zyska potęgę równą bogom. Legendy głosiły że Lunian Wielki jako jedyny w historii tego dokonał. Zyskał tak wielką siłę, że był w stanie walczyć z 10 tysięczną armiom przez 3 dni i 3 noce zanim poległ.

 

Drugim powodem wypraw, były bogactwa ukryte w lochu. Wielu sławnych i bogatych poszukiwaczy i najemników poniosło tam śmierć, dlatego nie brakowało ludzi chcących położyć ręce na ich ekwipunku.

 

Obecnie było znanych tylko kilka lochów, jednak najbliższym był wielki loch Akuma, zwany Komnatom tysiąca demonów. Nikomu nie udało się zdobyć więcej niż 10 pięter, wiedziano jednak że nie jest to nawet połowa. Jedyny zdobyty loch miał grubo ponad 100 pięter!

 

Przygotowania do podróży poszły szybko.

 

Dostał w pożegnalnym prezencie podróżną torbę od Santosa, wypełnioną prowiantem i żeczami na podróż.

 

- Czyli znowu zostanę tu sam - Westchnął Santos.

 

- Nie przesadzaj, niedługo zaczną tu przybywać tłumy! Poza tym, wrócę za jakiś czas.

 

- Gdybyś wiedział ilu którzy wybierają się do loch mieli podobny optymizm, a wróciło w trumnie. O ile w ogóle wróciło. - Wzdrygnął się lekko na myśl co mogło spotkać niektórych śmiałków. - Ale chyba nie przekonam cię do zostanie?


- Raczej nie.- Skomentował Artur.

 

- No, to zostaje mi tylko trzymać kciuki i życzyć połamania nóg.


- Oby nie.

 

Obaj zaczęli się śmiać.

 

Chwile później Artur opuścił budynek Gildii.

 

Zaczął się już przyzwyczajać do pustych ulic, więc nie przeszkadzało mu to już zbytnio. Szybkim krokiem pokonał bramy miasta nie natykając się tym razem na żadnych strażników, po czym ruszył w kierunku miasta Bardos, położonego blisko lochu 1000 Demonów.

Mefistofeles : :
wrz 15 2016 Rozdział 10
Komentarze: 0

Zaraz po powrocie do budynku gildii, skierował się w stronę Santosa.

 

Podobnie jak przy ich pierwszym spotkaniu, wpatrywał się nieruchomo w przeciwległą ścianę.

 

Artura coraz bardziej zastanawiało czemu to robi.

 

- Już jesteś? - Zdziwił się - Wykonałeś zadanie?

 

Artur bez słowa położył na stole worek z goblinimi uszami. Santos szybko je przeliczył, nawet na chwile się nie krzywiąc. Chyba musiał do tego przywyknąć. W tym czasie Artur postanowił coś przetestować.

 

Spojrzał prosto na Santosa, po czym aktywował umiejętność

 

Imię : Santos Santoro.

Poziom : 31

Rasa : Człowiek.

Klasa : Kowal. Szermierz.

Umiejętności : Oszacowanie. Nieprzerwany sztych.

 

Podobnie jak w przypadku goblinów, widział tylko część statusu, ale żadnych statystyk.

 

- Ciekawe jakie jeszcze ograniczenia posiada ta umiejętność? - Zaczął się zastanawiać.

 

W tym czasie Santos zdążył przeliczyć wszystkie trofea.

 

- Dobrze, wszystko się zgadza. Możesz podać mi swoją kartę?

 

Artur natychmiast wyciągnął przed siebie dłoń i powiedział

 

-Karta!

 

W tej samej chwili w jego ręce pojawiła się śnieżno biała karta.

Imię : Artur Pendragon.

Ranga : F

Wykonane zadania:

Ranga SSS : Brak

Ranga SS : Brak

Ranga S : Brak

Ranga A :Brak

Ranga B : Brak

Ranga C : Brak

Ranga D : Brak

Ranga E : Brak

Ranga F:Brak

 

Nie miał pojęcia jak to działa, ale według słów Santosa, była to magia zapobiegająca kradzieży. Karta służyła jako dowód tożsamości, a wyższe rangi pozwalały poruszać się w specjalnych strefach, a nawet wejść na zamek królewski.

 

Santos przejechał ręką nad jego kartą, po czym mu ją zwrócił. Teks uległ lekkiej zmianie.

 


Imię : Artur Pendragon.

Ranga : F

Wykonane zadania:

Ranga SSS : Brak

Ranga SS : Brak

Ranga S :Brak

Ranga A :Brak

Ranga B : Brak

Ranga C :Brak

Ranga D :Brak

Ranga E :1

Ranga F:Brak

 

Po chwili przyłożył kartę do piersi i powiedział

 

- Zniknij.

 

Santos położył przednim niewielki mieszek.

 

- To twoja nagroda. 1 srebrnik i 200 Glo. Zasady nakazują, byś przeliczył nagrodę przy odbiorze.

 

Artur skinął głową i odważył mieszek.

 

Po raz pierwszy widział tutejsze monety więc oglądał je przez chwile zafascynowany.

 

Glo był małą brązową monetą, o rozmiarach mniej więcej złotówki, oznaczonej zarysem jakiejś brodatego człowieka, może nawet krasnoluda. Natomiast srebrnik był niemal 2 razy większy i miał wybitą na powierzchni podobiznę elfa.

 

System monetarny w tym świeci był stosunkowo prosty. 1000 Glo to jeden Srebrnik, natomiast 1000 srebrników to 1 Galeon.

 

- Wszystko się zgadza. - Stwierdził, wiążąc sakiewkę.

 

Nagle poczuł straszne zmęczenie. Nie wiedział jakim cudem udało mu się wdrapać na piętro i rzucić na łózko. Chwile później zasnoł

Mefistofeles : :
wrz 13 2016 Rozdział 9
Komentarze: 0

Martwy goblin wyglądał naprawdę paskudnie.

 

Pokonując obrzydzenie, odwrócił lekko jego głowę i szybkim ruchem odciął mu ucho. Było ono nie zbędne by potwierdzić wykonanie zadania.

 

W momencie w którym miał umieścić je w specjalnie w tym celu uszykowanym woreczku, poczuł straszliwy bul na plecach.

 

Odwrócił się szybko i ujrzał kolejnego goblina, tym razem z procą w dłoni. Chwile później z krzaków wyszła kolejna dwójka uzbrojona w maczugi.

 

Goblin z procą zacharczał coś do pozostałej dwójki, na co ci rzucili się w stronę Artura.

 

Gdy pierwszy wykonał zamach maczugą, Artur uchylił się lekko w bok. Miał zamiar pokonać go tak jak jego poprzednika.

 

Chwile po tym jak Goblin poleciał na drzewo, poczuł straszliwy bul w prawym ramieniu.

 

Zaskoczony spojrzał w bok i ujrzał jak goblin przymierza się do drugiego uderzenia. Artur odruchowo pchnął sztyletem, przebijając klatkę piersiową goblina.

 

Odwrócił się w stronę ostatniego, ale chwile później padł na ziemie, unikając wystrzelonego kamienia.

 

- Wkuwasz mnie! - Krzyknął w stronę goblina.

 

Ten zacharczał tylko co w odpowiedzi, celując następnym kamienie.

 

W momencie w którym kamień przeleciał mu nad uchem, podniósł się szybko z ziemi, po czym wykonał lekki zamachach, rzucając w jego stronę sztylet, trafiając idealnie w środek jego piersi.

 

Podczas całej walki instynktownie wiedział co robić, jego ciało ruszało się niemal samoczynnie. Pamiętał to uczucie z walki ze strażnikami, ale wciąż było to naprawdę dziwne.

 

Chwile później, gdy trochę się uspokoił, zaczął masować swoje ramie. Nie wyglądało to na nic poważnego, ale wiedział że zostanie mu po tym siniak. Wolał nie myśleć co stało by się, gdyby był to miecz, lub gdyby goblin miał więcej siły.

 

Chwile później odciął wszystkim goblinom uszy. Co prawda ten kopnięty jeszcze trochę dychał, ale Artur natychmiast go dobił.

 

- Wygląda na to, że nie mam problemów z zabijaniem potworów. Może to dlatego że tak bardzo przypomina to świat RPG? - Zaczął się głośno zastanawiać, ruszając w dalszą drogę.

 

 

* * * * * * * * * * * * *

 

 

W ciągu kilku następnych godzin pokonał wymaganą ilość Goblinów by wykonać zadania.

 

Jego status prezentował się aktualnie tak.

 

Imię : Artur Pendragon

Poziom : 5

Rasa : Człowiek

Klasa : Brak

HP : 250/250

MP : 250/250

Siła : 37

Zręczność : 31

Obrona :32

Szybkość :49

Umiejętności : Informacja Idealna. Wyszkolony wojownik.

 

 

Niebyło to może zbyt wiele, ale i tak był to lekki postęp.

Mefistofeles : :
wrz 08 2016 Rozdział 8
Komentarze: 0

Było gorące popołudnie, kiedy Artur przemierzał trakt. Kierował się w stronę lasu Loodon. Był to obszar gęsto zaludniony przez różnego rodzaju potwory.

 

Według słów Santosa, w tych okolicach wzrosła ostatnio liczba goblinów, atakujących przejeżdżających kupców.

 

W momencie w którym ktoś zamieszczał w gildii zadanie, musiał od razu wpłacić wynagrodzenie dla najemnika, za wykonanie zadania.

 

Dlatego, mimo że miasto zostało opuszczone, nadal było pełno zadań, które można było wykonać.

 

Samo zapisanie do gildii też nie stanowiło żadnego problemu. Dostał Rangę F, czyli najniższą z możliwych. Mógł wykonywać wszystkie zadania własnej Rangi, i to o Rangę wyższe.

 

Polowanie na gobeliny należały do zadań Rangi E. Polegało na zabiciu 30 goblinów.

 

Jeśli uda mu się wykonać 5 zadań wyższej rangi, awansuje, i będzie mógł wykonywać zadania rangi D. Najwyższa możliwa Ranga to SSS, ale według Santosa, tylko kilku osobom w historii udało się osiągnąć ten poziom.

 

Zdecydował się wykonywać zadania dla Gildii z dwóch powodów.

 

Po pierwsze, pozwalało mu to zdobyć niezbędne do życia fundusze. Sakiewki które zabrał strażnikom były niemal puste, więc było to niezbędne, jeśli chciał żyć na przyzwoitym poziomie.

 

Drugim powodem był chęć zdobycia doświadczenia. Musiał jak najszybciej zdobyć więcej sił, a jedynym sposobem na to było polepszenie swoich statystyk i wbicie poziomu.

 

Po blisko godzinie marszu, dotarł do granicy lasu.

 

Musiał zachować teraz maksymalną ostrożność.

 

Dzięki umiejętnością otrzymanym od Boga Randme, mógł pokonać strażników będących na znacznie wyższym poziomie, ale wlał nie polegać tylko na nich. Poza tym, podejrzewał że udało mu się pokonać ich dzięki szczęściu, słabości strażników, i temu że go nie docenili.

 

Dlatego musiał być cały czas skupiony.

 

Już po kilku minutach marszu, natracił na pierwszego przeciwnika. Była to maszkara, o posturze dziecka, jednak miała naprawdę paskudną gębę. Natychmiast zrozumiał że to goblin. Ubrany był w jakieś podarte szmaty, a w ręce trzymał niewielki kij.

 

Artur natychmiast użył ,,Informacji idealnej"

 

Imię : Brak

Poziom : 2

Rasa : Goblin.

Ranga : Zwykły.

 

Tak jak podejrzewał, był to goblin. Zdziwiło go to, że nie mógł zobaczyć jego statystyk. Może nie działało to na istoty żywe? Musiał później to sprawdzić.

 

Zastanawiał by się pewnie jeszcze nad tym przez chwile, ale w tym momencie Goblin zaatakował.

 

Artur odruchowo uchylił się przed ciosem pałkom, i kopnął goblina w bok.

 

Musiał włożyć w to więcej siły niż planował, ponieważ ten odleciał na kilka metrów i uderzył całym ciałem o drzewo. Więcej się nie poruszył.

 

Chwile później Artur dla pewności wbił w jego pierś sztylet. Teraz miał pewność że ten nie żyje.

Mefistofeles : :
wrz 08 2016 Rozdział 7
Komentarze: 0

-Co? - Artur uznał że się przesłyszał - Możesz powtórzyć?

 

Santos spojrzał na niego dziwnie.

 

- Wszystkie znane ludziom bronie z niebiańskiego spiżu znajdują się w królewskim skarbcu.

 

- Chyba sobie żartujesz! - Kompletnie się załamał. - I jak ja mam teraz dostać je w swoje ręce?

 

- Czekaj, chyba czegoś nie zrozumiałem. Po co w ogóle ich potrzebujesz?

 

Artur zaczął zastanawiać się, czy powiedzieć mu prawdę. Po chwili zdecydował się jednak to przemilczeć.

 

- Mam swoje powody.

 

- Ok. - Santos zdawał się rozumieć że Artur wolał zachować to w tajemnicy. - Nie będę dociekał po co chcesz dostać to w swoje ręce, ale lojalnie ostrzegam, że zdobycie ich jest prawie nie możliwe.

 

- A nie dało by się ich odkupić?

 

Santos roześmiał się, jakby usłyszał najlepszy dowcip świata.

 

- Ty chyba nie wiesz o czym mówisz. Nawet gdybyś pracował przez całe życie, nie było by cię stać nawet na to, by na nią popatrzeć. Są to jedne z legendarnych skarnów, ich cena przekracza wartość niejednego państwa, a może i kilku.

 

Artur kompletnie się załamał. Usiadł przy jednym ze stolików i chwycił swoją twarz w dłonie. wyglądał jak wrak człowieka.

 

- Nie przejmuj się, powiedziałem że to jest ,,niemal" niemożliwe. - Santos starał się podnieść go na duchu.

 

Zdziwiony Artur podniósł głowę, a na jego twarzy malowało się zdziwienie.

 

- Ale mówiłeś...

 

- Nie dałeś mi skończyć. Jeśli naprawdę zależy ci by jakąś zdobyć, istnieje minimalna szanse że ci się to uda.

 

- Naprawdę? - Artur zdawał się w to nie wierzyć.

 

- Naprawdę. Tą szansą jest Festiwal bogów!

 

- Festiwal bogów? A co to jest? - Nie rozumiał Artur.

 

- Naprawdę, już przestało mnie dziwić jak mało wiesz. Gdzieś ty się uchował?

 

- Dobra, dobra. Daj mi spokój. - Artur zrobił lekko obrażoną minę.

 

Santos starał się z całych sił nie roześmiać. Chwile później jednak się uspokoił.

 

- Festiwal Bogów, to wielki międzynarodowy turniej. Przyjeżdżają na niego najlepsi wojownicy z całego kraju, by zmierzyć się w walce na śmierć i życie.

 

- Tak, i co z tego? - Nie rozumiał Artur.

 

- Zaraz zrozumiesz. Zwycięzca turnieju, dostaje jedno życzeniem, które rodzina królewska ma obowiązek spełnić, nieważne jakie by ono nie było. Teraz rozumiesz?

 

- Chyba zaczynam rozumieć. - Na twarzy Artura pojawił się uśmiech.

 

- Chyba właśnie nie rozumiesz. - Santos pokręcił lekko głową - Na turnieju znajdą się najlepsi wojownicy. Nie którzy z nich mają ogromną sławę. Naprawdę myślisz że dasz rade ich pokonać?

 

Na twarzy Artura pojawił się lekki grymas.

 

- Tak myślałem.

 

Artur zamknął na chwilę oczy, próbując się skupić.

 

- Kiedy zaczyna się ten turniej?

 

- Za 2 miesiące.

 

,, Czy zdążę wzmocnić się dostatecznie w tym czasie?" - Pomyślał Artur. 

 

Na jego twarzy pojawiła się determinacja. Wiedział jedno, na pewno spróbuje

Mefistofeles : :
wrz 04 2016 Rozdział 6
Komentarze: 0

Czytając dalej księgę, znalazł pewien fragment który szczególnie zwrócił jego uwagę.

 

,,Choć mówi się że Bogowie są nieśmiertelni, zdążały się przypadki gdy śmiertelnik zdołał zabić Boga. Jednak nie każdy jest w stanie tego dokonać. Śmiertelna broń nie jest w stanie zrobi krzywdy nieśmiertelnemu ciału. Tylko Broń równa bogom, wykonana z Niebiańskiego spiżu jest w stanie ich zranić."

 

Szukając dalej znalazł opis Niebiańskieg spiżu.


,,Niebiański spiż - Specjalny metal wydobyty z serca upadłej gwiazdy przed 2 tysiącami lat. Znany jest jako najdoskonalszy materiał na ziemi i jedyny równy Bogom."

 

Czytając to wszystko, Artur zrozumiał kilka rzeczy.

 

Po pierwsze, musiał znaleźć jakąś broń z Niebiańskiego Spiżu.

 

Znał tylko jedną osobę, która mogła udzielić mu informacji.

 

 

 

* * * * * * *

 

 

 

Santos nadal siedział w recepcji.

 

Artura nagle naszło jedno pytanie.

 

- Co ty właściwie tutaj robisz?

 

Spojrzał na niego zaskoczony

 

- O co ci chodzi?

 

- Zawsze gdy tutaj zaglądam siedzisz w recepcji. Dlaczego?

 

- Czekam na klientów.

 

Artura krótko mówiąc, zamurowało.

 

- Przecież tutaj nie ma żadnych klientów!

 

- Ale w każdej chwili mogą przyjść. Zechcą przyjąć jakieś zadanie, a mnie nie będzie? Dlatego zawsze musze być na posterunku.

 

- Ale przecież to miasto jest wymarłe!

 

- Ale ty tutaj przyszłość! - Na jego twarzy zagościł lekki uśmiech.

 

Artur postanowił odpuścić te do niczego nie prowadzącą dyskusje. -

 

Słuchaj, mam pytanie.

 

- O co chodzi?

 

- Słyszałeś kiedyś o broni z Niebiańskiego Spiżu?

 

- Tak, ale dlaczego cie to interesuje?

 

- Wiesz może gdzie można taką dostać?

 

Santos spojrzał na Artura jak na idiote.

 

- Naprawdę nie wiesz?

 

- Nie wiem.

 

Pokręcił głową. Wydawał się nie móc w to uwierzyć.

 

- Istnieje tylko 9 broni wykonanych z tego materiału. Wszystkie są trzymane w królewskim skarbcu!

 

 

(Kolejny rzdział prawdopodobnie za 2 dni.)

Mefistofeles : :
wrz 03 2016 Informacja
Komentarze: 1

Pszepraszam, ale z ważnych powoów dodawanie rozdziałów zostaje wstszymane na mniej więcej tydzień. Wybaczcie (Jeśli ktokolwiek to czyta.)

Mefistofeles : :
wrz 02 2016 Rozdzia 5
Komentarze: 0

Pokoje wynajmowane w gildii nie na pewno nie były luksusowe.

 

Mieściło się w nich tylko łóżko i niewielkie biureczko wciśnięte w kąt. Po namyśle Artur stwierdził jednak że nie będzie narzekał. W końcu mógł trafić znacznie gorzej.

 

Po obejrzeniu pokoju wrócił do recepcji.

 

- I jak, podoba się? - Spytał Santos.

 

- Może być - Artur starał się by zabrzmiało to przekonująco.

 

Santos roześmiał się.

 

- A tak szczerze?

 

-Szczerze? Paskudnie. - Powiedział z kamienną twarzą.

 

Roześmiał się.

 

- Wszyscy to mówią. Ale gdy ktoś pośpi kilka dni na gołej ziemi gryziony przez insekty, zacznie uważać to za pokój godny króla!

 

- Mogę zadać jedno pytanie?

 

- Wal śmiało.

 

- Jest tu gdzieś w pobliżu biblioteka?

 

- Biblioteka? Znajduje się na końcu tej ulicy. A czego będziesz tam szukał? - Zaciekawił się.

 

- Poszukuje pewnych informacji.

 

Santos nie wypytywał o szczegóły.

 

Kilka minut później Artur opuścił Gildie.

 

 

* * * * *

 

Biblioteka była naprawdę spora.

 

Ponad 3 piętrowy budynek podpierany był przez 4 olbrzymie kolumny wykonane z marmuru. Wszystko to wyglądało naprawdę majestatycznie.

 

Drzwi także budziły respekt. W całości wykonane z dębowego drewna, zdawały się przytłaczać ludzi. Arturowi ledwo udało się je otworzyć.

 

Wewnątrz znajdowały się setki rzędów i półek, na których znajdowały się tysiące książek. Było ich więcej niż normalny człowiek zdołał by przeczytać do końca życia. Przechadzają się wśród nich, co chwile natrafiał na coraz dziwniejsze działy. ,,Alchemia" ,,Magia wody" ,,Magia ognia" itp...

 

W końcu natrafił na to czego szukał. Zatrzymał się przed działem ,,Mitologie"

 

W przeciwieństwie do pozostałych działów, tutaj znajdowało się zaledwie 10 tytułów, w tym tylko jeden zwrócił uwagę Artura.

 

,, Księga bogów" - Jedyny spis wszystkich Bogów, Bożków i demonów.

 

Po zdjęciu jej z pułki, natychmiast zaczął ją kartkować. Zawierała tysiące nic nie mówiących mu imion i rytuałów. Zdecydowanie potrzebował czasu by ją dokładnie przejrzeć.

 

Szybkim krokiem wrócił do budynku Gildii.

 

- Już jesteś? - Zdziwił się Santos. - Szybko ci poszło.

 

- Miałem szczęście - Stwierdził Artur, ściskając księgę w dłoniach.

 

Santos nie pytał do nic więcej, i wrócił do swoich zajęć.

 

Artur szybkim krokiem udał się do swojego pokoju. Kładąc książkę na biurku, zaczął ją kartkować.

 

Po kilku minutach znalazł to czego szukał.

 

Ragon - Bug wojny. Syn Boga śmierci i Bogini Zemsty. Jako jeden z niewielu Bogów dla własnej rozrywki ingeruje w świat śmiertelników.Tych którym sprzyja czeka wieczna chwała. Tych których nienawidzi spotyka śmierć.

Dalszy opis był bardzo szczegółowy, a z umieszczonego niżej rysunku, Artur mógł bez wątpienia stwierdzić że to on.

 

- Dobrze. Poczekaj tylko jeszcze trochę. Niedługo wymierzę ci sprawiedliwość

 


(Ten rozdział jest nieco krótszy i gorszej jakości. Wybaczcie. Prawdopodobnie jeszcze jutro i może w niedziele pojawi się kolejny rozdział, ale od poniedziałku zaczną wychodzić dużo rzadziej.)

Mefistofeles : :
wrz 01 2016 Rozdział 4
Komentarze: 0

Spoglądając na miasto z zewnątrz, wydawało się piękne.

 

Jednak kiedy tylko Artur przekroczył bramę, zorientował się że było to nic, w porównaniu do przyglądania się z bliska.

 

Wszystkie budynki wyglądały na nowe. W większości wykonane z drewna, jednak deski były tak doskonale dopasowane, że nie mógł niemal dopatrzeć się szpar między nimi.

 

Idąc ulicami miasta, cały czas wzdychał z zachwytu.

 

Jednak coś nie dawało mu spokoju. D

 

opiero po chwili zorientował się co było przyczynom tego uczucia.

 

- Gdzie się podziali wszyscy ludzie?.

 

Był tak pochłonięty oglądaniem budynków, że dopiero po chwili zorientował się że jest jedyną osobą na ulicy. Przystanął, a w uszy uderzyła go przerażająca cisza.

 

Po plecach przeszedł mu dreszcz.

 

- Co jest!

 

Upojenie pięknem, zostało zastąpione przez dominujące uczucie niepokoju.

 

Ruszył dalej szybkim krokiem, rozglądając się uważnie na boki. Po przejściu kilku set metrów, nie zauważył nawet śladów obecności jakiś ludzi.

 

- Co tu się stało?

 

Zamierzał ruszyć dalej, kiedy jego oczy przykuł szyld nad jednym z budynków.

 

Gildia Najemników ,, Żelazny miecz"

 

Zaciekawiony wszedł do środka. Wnętrze Gildii przypominało tawernę. Całą sale wypełniał spora ilość stolików, a pod jedną że ścian znajdował się kontuar. Przeciwległą ścianę zajmowała sporej wielkości tablica, na której były powywieszane, kawałki pergaminu.

 

Za kontuarem stał mniej więcej 35 letni mężczyzna, wpatrując się tempo w tablice.

 

Zdawał się nie zauważać wejścia Artura.

 

- Halo - Powiedział Artur.

 

Mężczyzna gwałtownie drgnął, obracając się w stronę Artura.

 

- C...cz...człowiek? - Spytał niepewnie.

 

Zdawał się być tym kompletnie zaskoczony. Jednak po chwili doszedł do siebie.

 

- W...witamy w Gildii najemników ,,Żelazny miecz" czym możemy służyć?

 

- Co to za miejsce? - Spytał Artur.

 

- Chodzi panu o to miejsce? To jest Gildia Najemników ,,Żelazny miecz"

 

Artur sprecyzował pytanie

 

- To już wiem. Pytam, co to jest za miasto? I dlaczego jesteś tu jedyną osobą poza strażnikami?

 

Mężczyzna wydawał się zaskoczony.

 

- Nie wiesz?

 

- Przybyłem z daleka, więc możesz mi to wyjaśnić - Spytał Artur

 

Mężczyzna westchnął przeciągle.

 

-Musisz być z bardzo daleka, by o tym nie wiedzieć. Ale dawno już z nikim nie rozmawiałem, więc odpowiem ci na to pytanie. - Odszczeknął lekko - Zapewne zauważyłeś że to miasto jest niebywale piękne? Jest tak dlatego że król zażyczył sobie, by stolica jego kraju stała się najpiękniejszym miastem na świecie. Początkowo ludzie byki zadowoleni, bo jak tu się nie cieszyć?

 

Westchnął.

 

- Jednak król zaczął przesadzać, i wysyłał strażników by pilnowali czy wszystkie budynki były wystarczająco piękne. Jeśli jakiś nie spełniał jego wymagań, trzeba było płacić olbrzymie kary. A budynki trzeba było upiększać z własnej kieszeni. Biedniejsi mieszkańcy zaczęli opuszczać miasto. Skutkowało to jednak tym że bogatsi musieli zajmować się też ich domami. Więc oni też wyjechali. W szybkim tempie miasto całkowicie opustoszało. Zostali tylko pojedynczy ludzie, i strażnicy. Ale nawet oni zaczęli powoli odchodzić. Przestali się też mnie czepiać, bo jak jedna osoba może dbać o całe miast?

 

- Smutna historia - Stwierdził Artur z żalem - Ale miasto wyszło pięknie.

 

Mężczyzna spojrzał na niego z błyskiem rozbawienia w oczach.

 

- Prawda. To najpiękniejsza wymarła stolica na świecie. Większość obecnych tu osób się z tym zgadza. - Wskazał rękom na pustą sale.

 

Obaj zaczęli się histerycznie śmiać.

 

-Jestem Santos, jestem jednym z zarządców tej Gildii. W tej chwili jedynym zarządcą.

 

- Jestem Artur. - Przedstawił się - Jest tu gdzieś miejsce gdzie mogę się zatrzymać?

 

- Jeśli chcesz możesz zatrzymać się tutaj. Czasem wynajmujemy pokoje, znaczy wynajmowaliśmy. Możesz zatrzymać się ile chcesz. Przynajmniej będzie z kim porozmawiać.

 

- Zgoda - Bez większego namysłu zgodził się Artur.

Mefistofeles : :