Rozdział 7
Komentarze: 0
-Co? - Artur uznał że się przesłyszał - Możesz powtórzyć?
Santos spojrzał na niego dziwnie.
- Wszystkie znane ludziom bronie z niebiańskiego spiżu znajdują się w królewskim skarbcu.
- Chyba sobie żartujesz! - Kompletnie się załamał. - I jak ja mam teraz dostać je w swoje ręce?
- Czekaj, chyba czegoś nie zrozumiałem. Po co w ogóle ich potrzebujesz?
Artur zaczął zastanawiać się, czy powiedzieć mu prawdę. Po chwili zdecydował się jednak to przemilczeć.
- Mam swoje powody.
- Ok. - Santos zdawał się rozumieć że Artur wolał zachować to w tajemnicy. - Nie będę dociekał po co chcesz dostać to w swoje ręce, ale lojalnie ostrzegam, że zdobycie ich jest prawie nie możliwe.
- A nie dało by się ich odkupić?
Santos roześmiał się, jakby usłyszał najlepszy dowcip świata.
- Ty chyba nie wiesz o czym mówisz. Nawet gdybyś pracował przez całe życie, nie było by cię stać nawet na to, by na nią popatrzeć. Są to jedne z legendarnych skarnów, ich cena przekracza wartość niejednego państwa, a może i kilku.
Artur kompletnie się załamał. Usiadł przy jednym ze stolików i chwycił swoją twarz w dłonie. wyglądał jak wrak człowieka.
- Nie przejmuj się, powiedziałem że to jest ,,niemal" niemożliwe. - Santos starał się podnieść go na duchu.
Zdziwiony Artur podniósł głowę, a na jego twarzy malowało się zdziwienie.
- Ale mówiłeś...
- Nie dałeś mi skończyć. Jeśli naprawdę zależy ci by jakąś zdobyć, istnieje minimalna szanse że ci się to uda.
- Naprawdę? - Artur zdawał się w to nie wierzyć.
- Naprawdę. Tą szansą jest Festiwal bogów!
- Festiwal bogów? A co to jest? - Nie rozumiał Artur.
- Naprawdę, już przestało mnie dziwić jak mało wiesz. Gdzieś ty się uchował?
- Dobra, dobra. Daj mi spokój. - Artur zrobił lekko obrażoną minę.
Santos starał się z całych sił nie roześmiać. Chwile później jednak się uspokoił.
- Festiwal Bogów, to wielki międzynarodowy turniej. Przyjeżdżają na niego najlepsi wojownicy z całego kraju, by zmierzyć się w walce na śmierć i życie.
- Tak, i co z tego? - Nie rozumiał Artur.
- Zaraz zrozumiesz. Zwycięzca turnieju, dostaje jedno życzeniem, które rodzina królewska ma obowiązek spełnić, nieważne jakie by ono nie było. Teraz rozumiesz?
- Chyba zaczynam rozumieć. - Na twarzy Artura pojawił się uśmiech.
- Chyba właśnie nie rozumiesz. - Santos pokręcił lekko głową - Na turnieju znajdą się najlepsi wojownicy. Nie którzy z nich mają ogromną sławę. Naprawdę myślisz że dasz rade ich pokonać?
Na twarzy Artura pojawił się lekki grymas.
- Tak myślałem.
Artur zamknął na chwilę oczy, próbując się skupić.
- Kiedy zaczyna się ten turniej?
- Za 2 miesiące.
,, Czy zdążę wzmocnić się dostatecznie w tym czasie?" - Pomyślał Artur.
Na jego twarzy pojawiła się determinacja. Wiedział jedno, na pewno spróbuje
Dodaj komentarz