Komentarze: 0
Spoglądając na miasto z zewnątrz, wydawało się piękne.
Jednak kiedy tylko Artur przekroczył bramę, zorientował się że było to nic, w porównaniu do przyglądania się z bliska.
Wszystkie budynki wyglądały na nowe. W większości wykonane z drewna, jednak deski były tak doskonale dopasowane, że nie mógł niemal dopatrzeć się szpar między nimi.
Idąc ulicami miasta, cały czas wzdychał z zachwytu.
Jednak coś nie dawało mu spokoju. D
opiero po chwili zorientował się co było przyczynom tego uczucia.
- Gdzie się podziali wszyscy ludzie?.
Był tak pochłonięty oglądaniem budynków, że dopiero po chwili zorientował się że jest jedyną osobą na ulicy. Przystanął, a w uszy uderzyła go przerażająca cisza.
Po plecach przeszedł mu dreszcz.
- Co jest!
Upojenie pięknem, zostało zastąpione przez dominujące uczucie niepokoju.
Ruszył dalej szybkim krokiem, rozglądając się uważnie na boki. Po przejściu kilku set metrów, nie zauważył nawet śladów obecności jakiś ludzi.
- Co tu się stało?
Zamierzał ruszyć dalej, kiedy jego oczy przykuł szyld nad jednym z budynków.
Gildia Najemników ,, Żelazny miecz"
Zaciekawiony wszedł do środka. Wnętrze Gildii przypominało tawernę. Całą sale wypełniał spora ilość stolików, a pod jedną że ścian znajdował się kontuar. Przeciwległą ścianę zajmowała sporej wielkości tablica, na której były powywieszane, kawałki pergaminu.
Za kontuarem stał mniej więcej 35 letni mężczyzna, wpatrując się tempo w tablice.
Zdawał się nie zauważać wejścia Artura.
- Halo - Powiedział Artur.
Mężczyzna gwałtownie drgnął, obracając się w stronę Artura.
- C...cz...człowiek? - Spytał niepewnie.
Zdawał się być tym kompletnie zaskoczony. Jednak po chwili doszedł do siebie.
- W...witamy w Gildii najemników ,,Żelazny miecz" czym możemy służyć?
- Co to za miejsce? - Spytał Artur.
- Chodzi panu o to miejsce? To jest Gildia Najemników ,,Żelazny miecz"
Artur sprecyzował pytanie
- To już wiem. Pytam, co to jest za miasto? I dlaczego jesteś tu jedyną osobą poza strażnikami?
Mężczyzna wydawał się zaskoczony.
- Nie wiesz?
- Przybyłem z daleka, więc możesz mi to wyjaśnić - Spytał Artur
Mężczyzna westchnął przeciągle.
-Musisz być z bardzo daleka, by o tym nie wiedzieć. Ale dawno już z nikim nie rozmawiałem, więc odpowiem ci na to pytanie. - Odszczeknął lekko - Zapewne zauważyłeś że to miasto jest niebywale piękne? Jest tak dlatego że król zażyczył sobie, by stolica jego kraju stała się najpiękniejszym miastem na świecie. Początkowo ludzie byki zadowoleni, bo jak tu się nie cieszyć?
Westchnął.
- Jednak król zaczął przesadzać, i wysyłał strażników by pilnowali czy wszystkie budynki były wystarczająco piękne. Jeśli jakiś nie spełniał jego wymagań, trzeba było płacić olbrzymie kary. A budynki trzeba było upiększać z własnej kieszeni. Biedniejsi mieszkańcy zaczęli opuszczać miasto. Skutkowało to jednak tym że bogatsi musieli zajmować się też ich domami. Więc oni też wyjechali. W szybkim tempie miasto całkowicie opustoszało. Zostali tylko pojedynczy ludzie, i strażnicy. Ale nawet oni zaczęli powoli odchodzić. Przestali się też mnie czepiać, bo jak jedna osoba może dbać o całe miast?
- Smutna historia - Stwierdził Artur z żalem - Ale miasto wyszło pięknie.
Mężczyzna spojrzał na niego z błyskiem rozbawienia w oczach.
- Prawda. To najpiękniejsza wymarła stolica na świecie. Większość obecnych tu osób się z tym zgadza. - Wskazał rękom na pustą sale.
Obaj zaczęli się histerycznie śmiać.
-Jestem Santos, jestem jednym z zarządców tej Gildii. W tej chwili jedynym zarządcą.
- Jestem Artur. - Przedstawił się - Jest tu gdzieś miejsce gdzie mogę się zatrzymać?
- Jeśli chcesz możesz zatrzymać się tutaj. Czasem wynajmujemy pokoje, znaczy wynajmowaliśmy. Możesz zatrzymać się ile chcesz. Przynajmniej będzie z kim porozmawiać.
- Zgoda - Bez większego namysłu zgodził się Artur.