Archiwum 08 września 2016


wrz 08 2016 Rozdział 8
Komentarze: 0

Było gorące popołudnie, kiedy Artur przemierzał trakt. Kierował się w stronę lasu Loodon. Był to obszar gęsto zaludniony przez różnego rodzaju potwory.

 

Według słów Santosa, w tych okolicach wzrosła ostatnio liczba goblinów, atakujących przejeżdżających kupców.

 

W momencie w którym ktoś zamieszczał w gildii zadanie, musiał od razu wpłacić wynagrodzenie dla najemnika, za wykonanie zadania.

 

Dlatego, mimo że miasto zostało opuszczone, nadal było pełno zadań, które można było wykonać.

 

Samo zapisanie do gildii też nie stanowiło żadnego problemu. Dostał Rangę F, czyli najniższą z możliwych. Mógł wykonywać wszystkie zadania własnej Rangi, i to o Rangę wyższe.

 

Polowanie na gobeliny należały do zadań Rangi E. Polegało na zabiciu 30 goblinów.

 

Jeśli uda mu się wykonać 5 zadań wyższej rangi, awansuje, i będzie mógł wykonywać zadania rangi D. Najwyższa możliwa Ranga to SSS, ale według Santosa, tylko kilku osobom w historii udało się osiągnąć ten poziom.

 

Zdecydował się wykonywać zadania dla Gildii z dwóch powodów.

 

Po pierwsze, pozwalało mu to zdobyć niezbędne do życia fundusze. Sakiewki które zabrał strażnikom były niemal puste, więc było to niezbędne, jeśli chciał żyć na przyzwoitym poziomie.

 

Drugim powodem był chęć zdobycia doświadczenia. Musiał jak najszybciej zdobyć więcej sił, a jedynym sposobem na to było polepszenie swoich statystyk i wbicie poziomu.

 

Po blisko godzinie marszu, dotarł do granicy lasu.

 

Musiał zachować teraz maksymalną ostrożność.

 

Dzięki umiejętnością otrzymanym od Boga Randme, mógł pokonać strażników będących na znacznie wyższym poziomie, ale wlał nie polegać tylko na nich. Poza tym, podejrzewał że udało mu się pokonać ich dzięki szczęściu, słabości strażników, i temu że go nie docenili.

 

Dlatego musiał być cały czas skupiony.

 

Już po kilku minutach marszu, natracił na pierwszego przeciwnika. Była to maszkara, o posturze dziecka, jednak miała naprawdę paskudną gębę. Natychmiast zrozumiał że to goblin. Ubrany był w jakieś podarte szmaty, a w ręce trzymał niewielki kij.

 

Artur natychmiast użył ,,Informacji idealnej"

 

Imię : Brak

Poziom : 2

Rasa : Goblin.

Ranga : Zwykły.

 

Tak jak podejrzewał, był to goblin. Zdziwiło go to, że nie mógł zobaczyć jego statystyk. Może nie działało to na istoty żywe? Musiał później to sprawdzić.

 

Zastanawiał by się pewnie jeszcze nad tym przez chwile, ale w tym momencie Goblin zaatakował.

 

Artur odruchowo uchylił się przed ciosem pałkom, i kopnął goblina w bok.

 

Musiał włożyć w to więcej siły niż planował, ponieważ ten odleciał na kilka metrów i uderzył całym ciałem o drzewo. Więcej się nie poruszył.

 

Chwile później Artur dla pewności wbił w jego pierś sztylet. Teraz miał pewność że ten nie żyje.

Mefistofeles : :
wrz 08 2016 Rozdział 7
Komentarze: 0

-Co? - Artur uznał że się przesłyszał - Możesz powtórzyć?

 

Santos spojrzał na niego dziwnie.

 

- Wszystkie znane ludziom bronie z niebiańskiego spiżu znajdują się w królewskim skarbcu.

 

- Chyba sobie żartujesz! - Kompletnie się załamał. - I jak ja mam teraz dostać je w swoje ręce?

 

- Czekaj, chyba czegoś nie zrozumiałem. Po co w ogóle ich potrzebujesz?

 

Artur zaczął zastanawiać się, czy powiedzieć mu prawdę. Po chwili zdecydował się jednak to przemilczeć.

 

- Mam swoje powody.

 

- Ok. - Santos zdawał się rozumieć że Artur wolał zachować to w tajemnicy. - Nie będę dociekał po co chcesz dostać to w swoje ręce, ale lojalnie ostrzegam, że zdobycie ich jest prawie nie możliwe.

 

- A nie dało by się ich odkupić?

 

Santos roześmiał się, jakby usłyszał najlepszy dowcip świata.

 

- Ty chyba nie wiesz o czym mówisz. Nawet gdybyś pracował przez całe życie, nie było by cię stać nawet na to, by na nią popatrzeć. Są to jedne z legendarnych skarnów, ich cena przekracza wartość niejednego państwa, a może i kilku.

 

Artur kompletnie się załamał. Usiadł przy jednym ze stolików i chwycił swoją twarz w dłonie. wyglądał jak wrak człowieka.

 

- Nie przejmuj się, powiedziałem że to jest ,,niemal" niemożliwe. - Santos starał się podnieść go na duchu.

 

Zdziwiony Artur podniósł głowę, a na jego twarzy malowało się zdziwienie.

 

- Ale mówiłeś...

 

- Nie dałeś mi skończyć. Jeśli naprawdę zależy ci by jakąś zdobyć, istnieje minimalna szanse że ci się to uda.

 

- Naprawdę? - Artur zdawał się w to nie wierzyć.

 

- Naprawdę. Tą szansą jest Festiwal bogów!

 

- Festiwal bogów? A co to jest? - Nie rozumiał Artur.

 

- Naprawdę, już przestało mnie dziwić jak mało wiesz. Gdzieś ty się uchował?

 

- Dobra, dobra. Daj mi spokój. - Artur zrobił lekko obrażoną minę.

 

Santos starał się z całych sił nie roześmiać. Chwile później jednak się uspokoił.

 

- Festiwal Bogów, to wielki międzynarodowy turniej. Przyjeżdżają na niego najlepsi wojownicy z całego kraju, by zmierzyć się w walce na śmierć i życie.

 

- Tak, i co z tego? - Nie rozumiał Artur.

 

- Zaraz zrozumiesz. Zwycięzca turnieju, dostaje jedno życzeniem, które rodzina królewska ma obowiązek spełnić, nieważne jakie by ono nie było. Teraz rozumiesz?

 

- Chyba zaczynam rozumieć. - Na twarzy Artura pojawił się uśmiech.

 

- Chyba właśnie nie rozumiesz. - Santos pokręcił lekko głową - Na turnieju znajdą się najlepsi wojownicy. Nie którzy z nich mają ogromną sławę. Naprawdę myślisz że dasz rade ich pokonać?

 

Na twarzy Artura pojawił się lekki grymas.

 

- Tak myślałem.

 

Artur zamknął na chwilę oczy, próbując się skupić.

 

- Kiedy zaczyna się ten turniej?

 

- Za 2 miesiące.

 

,, Czy zdążę wzmocnić się dostatecznie w tym czasie?" - Pomyślał Artur. 

 

Na jego twarzy pojawiła się determinacja. Wiedział jedno, na pewno spróbuje

Mefistofeles : :